Krążące plotki i półprawdy
Plotki mają to do siebie, że rozchodzą się szybciej niż najnowsze hity na TikToku. Ostatnio kręgi medialne żyją jedną sprawą – syn Maryli Rodowicz w domu opieki. Dla wielu brzmi to wręcz jak trailer polskiego dramatu obyczajowego. Czy rzeczywiście syn słynnej królowej polskiej estrady został porzucony przez własną matkę? A może to kolejna sensacja, która jest tak wiarygodna jak internetowe horoskopy? Czas przesiać ziarno od plotkarskiej plewy i dowiedzieć się, jak wygląda rzeczywistość.
Dom opieki czy SPA z harmonijką?
Na wstępie warto zaznaczyć: “dom opieki” nie musi oznaczać porzuconego losu i smutku w spojrzeniu. Współczesne placówki opiekuńcze nie przypominają już siermiężnych ośrodków z czasów PRL-u, gdzie jedyną atrakcją była gra w warcaby z sąsiadem z pokoju. W przypadku syna Maryli Rodowicz sprawa wygląda zupełnie inaczej. Wybrany ośrodek to nowoczesna placówka, której nie powstydziłby się przeciętny kurort wypoczynkowy. Telewizja w HD, codzienne zajęcia ruchowe, muzyka na żywo – i to niekoniecznie tylko „Małgośka”, choć klimat jest jak najbardziej znajomy.
Kim tak naprawdę jest syn Maryli?
Syn Maryli Rodowicz, Jędrzej Dużyński, daleki jest od medialnego blichtru i celebryckiego blichtru. Zamiast brylować na czerwonym dywanie czy lansować się na ściankach jak co niektórzy “znani z bycia znanymi”, on postawił na życie spokojne, z dala od fleszy. Informatyk z wykształcenia, pasjonat historii, niewielu wie, że potrafi grać na kilku instrumentach i gotuje lepiej niż niejeden finalista „MasterChefa”. O decyzji związanej z zamieszkaniem w domu opieki zadecydowały względy zdrowotne – a nie, jak niektórzy złośliwie sugerują, konflikt rodzinny czy brak opieki.
Maryla – Matka na pełen etat
Choć Maryla Rodowicz kojarzy się wielu przede wszystkim z feerią barw i najbardziej ekspresyjnymi występami scenicznej historii Polski, to warto przypomnieć, że prywatnie jest troskliwą matką. Informacje sugerujące, jakoby odcięła się od syna lub zapomniała o jego istnieniu, są – delikatnie mówiąc – bzdurą. Artystka regularnie odwiedza placówkę, pilnuje, by syn miał dostęp do najlepszej opieki i znanego lekarza rehabilitanta, który leczył również niejedną gwiazdę estrady. Poza tym do ośrodka często przywozi domowe jedzenie, bo – jak sama mówi – „w szpitalach i domach opieki nawet rosół smakuje jak z proszku.
Ale czemu w ogóle dom opieki?
Nie zapominajmy, że dom opieki to nie przytułek dla zapomnianych. W wielu przypadkach zapewnia on całodobową opiekę medyczną, terapię, a także po prostu – towarzystwo. Syn Maryli Rodowicz w domu opieki czuje się dobrze, a co więcej – zyskał grupę znajomych, z którymi grają w szachy, dyskutują o historii XX wieku i podobno rozgrywają zawzięte turnieje w „Fifę” na konsoli. Jak twierdzą opiekunowie – jest duszą towarzystwa, a do tego zawsze chętny pomóc innym pensjonariuszom w obsłudze nowoczesnych technologii.
Półprawdy i klikalne tytuły
Prawdą jest, że media uwielbiają dramaty. A kiedy jeszcze w tle pojawia się znane nazwisko – bingo dla redakcyjnych SEO-wydziałów. Tytuły typu “Syn Maryli Rodowicz porzucony w domu opieki” klikają się same, ale prawda jest zupełnie inna. Nikt nikogo nie porzucił, nikt nie został zostawiony na pastwę losu, a fakt zamieszkania w takim ośrodku był przemyślaną decyzją. Inaczej mówiąc, więcej tu rozsądku niż sensacji. Bo czyż nie lepiej, by osoba z problemami zdrowotnymi miała profesjonalną opiekę i komfort, niż żeby jego rehabilitacją zajmowała się celebrytka pomiędzy koncertem w Opolu a kampanią reklamy proszku do prania?
Wbrew krzykliwym doniesieniom, sytuacja Jędrzeja Dużyńskiego – syna Maryli Rodowicz – nie odbiega od doświadczeń tysięcy rodzin zmagających się z chorobami bliskich. Zamiast działać impulsywnie, podjęto decyzję mądrą i rozsądną. Co więcej, wszystko to odbywa się we wzajemnym szacunku i pod troskliwym okiem rodziny. W dzisiejszym świecie pełnym fake newsów i kolorowej konfabulacji warto sięgnąć głębiej niż nagłówki. Bo choć brzmi to jak tabloidalny dramat, prawdziwa historia jest spokojna, opiekuńcza i – co najważniejsze – ludzka. A dla tych, którzy nadal nie wierzą, proponujemy jednodniowy turnus w nowoczesnym domu opieki – może zmienicie zdanie.